Tylko nas dwoje- wpis na potrzeby akcji #dbambokocham
Luty to miesiąc w którym szczególnie dużo mówi się o miłości, a wszystko za sprawą Walentynek 🙂 Z jednej strony to święto ma wielu przeciwników ponieważ przybyło do nas ze Stanów Zjednoczonych, a z drugiej sprawia, że chcemy częściej niż na co dzień okazywać sobie miłość. Osobiście nie przepadam za Walentynkami, ale każda forma pokazania jak bardzo kochamy naszą drugą połówkę jest warta zauważenia. Dlatego kiedy zostałam zaproszona do udziału w akcji #DBAMboKOCHAM zgodziłam się od razu 🙂
Celem akcji jest pokazanie miłości w jej najróżniejszych barwach, opowiedzenie jej poprzez słowa 28 Blogerek, przez 28 dni lutego 🙂 Bo miłość to nie tylko czekoladki, sex czy bukiety kwiatów. Miłość jest jedynie początkiem historii dwojga ludzi, którzy nie zawsze doświadczają tylko szczęścia. Miłość jest poddawana wielu próbom, a życie nie zawsze ma dla nas idealny scenariusz. Pocieszę Was jednak, że ta prawdziwa miłość potrafi przetrwać wszystko, ale tylko wtedy kiedy o nią dbamy i poświęcamy jej nasz czas i energię. Nie wystarczy tylko się zakochać, tak jak kwiaty potrzebują światła i wody, tak miłość potrzebuje jego i jej, nas obojga. Potrzebuje drobnych gestów, ciepłych słów, prawdziwego dotyku i szczerości.
Dziś opowiem Wam historię naszej miłości, miłości dobrej, prawdziwej i mądrej, której życie dało popalić, ale jednocześnie miłości zwykłej, codziennej i bardzo nam potrzebnej. Gdyby nie akcja #DBAMboKOCHAM, nigdy by się z Wami nią nie podzieliła. Jednak zrobię to bo warto mówić o miłości i czasami czyjaś historia zainspiruje nas do podjęcia próby walki o nasz związek. Wpis nie ma na celu mówić Wam jak żyć, a ja daleka jestem od wskazywania nas jako przykładu. Ale chcę dziś ubrać naszą miłość w słowa, postaram się aby bez zbędnych szczegółów przekaz był prawdziwy i jasny 🙂
Jesteśmy małżeństwem od prawie pięciu lat, czyli niedługo. Wydawać by się mogło, że w związku z tak krótkim stażem nie mamy wiele do powiedzenia, ale myślę, że jest inaczej. Przez tych pięć lat pokonaliśmy wiele problemów, ale nasza miłość pozwoliła nam przetrwać wszystko co nam życie przyniosło, a było tego sporo 🙁
Zanim to wszystko się zaczęło…
ON właśnie zakończył związek, który brał za pewnik. I z roztrzaskanym na miliony kawałków sercem szukał współlokatorki, odpowiedział na ogłoszenie…
ONA przewróciła życie do góry nogami, wyprowadziła się od rodziców, straciła paczkę „przyjaciół”, była sama i łatała złamane serce, dała ogłoszenie…
Zamieszkali razem, nie widząc w sobie nic, niczego od siebie nie oczekując. Jednak z jakiegoś powodu od samego początku żyliśmy razem. Razem jedliśmy posiłki, razem oglądaliśmy filmy, razem jeździliśmy na zakupy, wszystko robiliśmy razem 🙂
Tak właśnie się poznaliśmy 🙂 Między nami zrodziła się prawdziwa przyjaźń, wspieraliśmy się i nawet nie zauważyliśmy kiedy przyjaźń zmieniła się w miłość. Ja zorientowałam się na ostatnich wakacjach z Mamą, a On jadać do innej dziewczyny 😉 W Sylwestra 7 lat temu padło pierwsze kocham Cię 🙂 Przez tych 7 lat przeszliśmy wiele, a nasza miłość jest nadal poddawana próbom. Najtrudniejsze co nas spotkało to niepłodność, która „skazała” nas na życie tylko we dwoje. I dziś opowiem Wam jak się żyje, kiedy wiesz, że już zawsze będziecie tylko we dwoje, a Wasz dom nigdy nie wypełni się śmiechem dziecka. Wiele par boryka się bezdzietnością, czasami to ich wybór, ale często konieczność. Jest łatwiej kiedy to wybór, bo to oznacza, że z góry zaplanowaliśmy jak będzie wyglądało nasze małżeństwo. Gorzej kiedy trzeba przewartościować całe życie oraz plany i nauczyć się żyć bez dzieci, nie obwiniając się nawzajem za ich brak.
W naszym przypadku nic nigdy nie wypełni tej pustki, a z niepłodnością mimo, że się nauczyliśmy żyć, to nigdy się nie pogodziliśmy. Uważam, że to okrutne i niesprawiedliwe! Plan był taki prosty…przecież z takiej miłości jak nasza musi powstać nowe życie, mamy prawo do cudu! Nie udało się za pierwszym razem, trudno za miesiąc się uda…minęło prawie 6 lat wypełnionych bólem i rozczarowaniem, kilka inseminacji, miesiące hormonalnego szaleństwa, zastrzyków, łez i pocieszeń…Razem z nami na niepłodność chorowała cała nasza rodzina. Wyobrażacie sobie jak ciężko usłyszeć, że ktoś jest w ciąży? I jak ciężko komuś kto nas kocha i wie, że walczymy o dziecko, jest ogłosić swoją ciążę, która przecież zasługuje tylko na pozytywne emocje. Och..to był bardzo trudny czas. Ale z pewnej, wtedy, „ogłoszonej ciąży” urodziła się wspaniała dziewczynka o niebieskich oczach, która pozwoliła nam przetrwać ten najgorszy czas. Gdyby nie Ona…nie wiem czy dziś bym to pisała. Czy to nie ironia? 🙂 Czyjeś dziecko uratowało mnie bo przegranej walce o własne… Do dziś ta Mała Truskaweczka ma szczególne miejsce w moim pustym matczynym sercu i zawsze już tak będzie.
Miałam tylko wspomnieć o niepłodności, ale się jak zawsze rozpisałam. Zmierzałam do tego, że niepłodność skazała nas na „wyrok” życia tylko we dwoje. Podczas leczenia nigdy, żadne z nas nie obwiniało drugiego. Lekarz jako przyczynę wskazał nas oboje, ale my nie rozpatrywaliśmy tego w kategorii winy. Po prostu wiedzieliśmy, że nie mamy na to wpływu. To nie jest tak, że po przegranej walce z niepłodnością wracasz do domu jak po pogrzebie i rozpoczyna się proces żałoby. To wszystko jest rozłożone w czasie i nie można wskazać jednego momentu, kiedy proces godzenia się rozpoczyna.
Bardzo długo czekałam na mojego Męża. Byłam mocno zakochana w życiu dwa razy zanim pokochałam mojego Krzysia. Wiedziałam jakiej miłości szukam, znalazłam ją w najlepszym przyjacielu, który pomógł mi wstać. Być może dlatego, że nie mamy dzieci jesteśmy dla siebie tak dobrzy i prawdziwi. Oboje w ciągu tych 7, prawie 8 lat doświadczyliśmy okrutnych rzeczy, wydarzeń i słów. Obecność drugiego człowieka w życiu jest najważniejsza. Oglądaliście film „Nasze noce”? Opowiada właśnie o potrzebie obecności i bliskości drugiej osoby. Warto zobaczyć i zastanowić się czy aby nie mamy już wszystkiego, bo On/Ona jest tuż obok 🙂
Nigdy nie ustalaliśmy zasad naszego związku, uczyliśmy się siebie, ale z góry wiedzieliśmy jakiego małżeństwa chcemy. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, nie ma między nami tajemnic, znamy wszystkie swoje wady, sekrety i nawyki.
Gdybym miała w kilku słowach podsumować naszą relację to użyłabym słów:
- miłość
- przyjaźń
- śmiech ( dużo śmiechu )!
- wsparcie
- szacunek
- oddanie
- zaufanie
Nie jesteśmy doskonali, nasza miłość nie jest doskonała, nasze małżeństwo nie jest doskonałe, ale każdego dnia kładziemy się spać szczęśliwi. Wysypiamy się tylko razem, jesteśmy jednością. Ten wpis nie jest laurką naszego małżeństwa, po prostu skupiłam się tu tylko na plusach. Jednak nie oznacza to, że tak jest codziennie. Ktoś kiedyś w jakimś filmie zapytał kogoś: jesteś szczęśliwa w swoim związku? Ona odpowiedziała: TAK jestem każdego dnia, może nie przez cały dzień codziennie, ale każdego dnia! I tak jest właśnie z nami. Bywają momenty, że mamy ochotę się udusić, kłócimy się intensywnie lub zwyczajnie mamy siebie dość. Ale po burzy zawsze wychodzi słońce 🙂 Przynajmniej do tej pory tak bywało.
Kiedy my (młode) kobiety myślimy o idealnej miłości widzimy najczęściej mężczyznę, który przynosi nam codziennie kwiaty, obdarowuje prezentami, prawi komplementy i jest zawsze idealny. Mój Mąż nie często daje mi kwiaty, a prezenty najczęściej kupujemy sobie sami. Ale jest milion małych gestów, którymi okazujemy sobie, często nieświadomie miłość.
On przymyka oko na moje małe szaleństwa zakupowe, kupuje mi małe pysznotki, budzi mnie rano do pracy, podwozi kilka metrów kiedy pada deszcz, pyta czy mam czapkę, zawsze wieczorem mnie przytula, nawet w nocy podczas snu nasze dłonie się splatają. Wie, że jest dla mnie najważniejszy.
Ja zawsze robię mu śniadanie do pracy, przypominam by zabrał portfel, podczas zakupów kupuję jego ulubione produkty, stoję w oknie kiedy odjeżdża i czekam w nim na jego powrót, zawsze odbieram jego telefony. Stawiam Jego potrzeby na równi z moimi lub wyżej. Wiem, że jestem dla Niego najważniejsza.
Nie jesteśmy z tych par, które chodzą na randki, raczej spędzamy czas w domu. Mało tego, On często gra, a ja oglądam telewizję, siedzimy razem w jednym pomieszczeniu, ale każde z nas robi coś innego. Od czasu do czasu coś do siebie powiemy. Potrafimy razem milczeć, a wiem, że to bardzo trudna sztuka. W aucie podczas podróży możemy się do siebie nie odzywać przez większość czasu, ale kiedy tylko rozstajemy się na dłużej niż godzinę nasze telefony rozgrzewają się od smsów typu co tam? kup ziemniaki? co robisz? kocham. tęsknię itp. Nie potrafimy być osobno, mimo, że razem czasami nawet nie rozmawiamy godzinami. Mamy do siebie pełne zaufanie. Mamy własne przyzwyczajenia, receptę na fajne wieczory i weekendy. Nigdzie tak nie odpoczywamy jak w domu, to tu jest nasze miejsce na ziemi, to tu wracamy i czujemy się najbezpieczniej. Nauczyliśmy się pokory i jeszcze większej wdzięczności za to co mamy. A mamy bardzo bardzo dużo 🙂 Mamy siebie. Mamy rodzinę. Mamy dach nad głową. Jesteśmy zdrowi. Obyśmy zawsze mieli tyle co dziś 🙂 A no i mamy Kota 😉
Dbamy o siebie i o naszą miłość w każdej sekundzie, tysiącami drobnych gestów. Szanujemy się i zawsze stoimy za sobą murem, nie musimy prosić by któreś z nas wzięło stronę drugiego, po prostu to robimy, naturalnie i bez słów. Zawsze patrzymy w jednym kierunku! Tylko on może powiedzieć mi prawdę prosto w oczy i tylko ja mogę na niego nawrzeszczeć. Nawet wśród rodziny nie mówi się o nas Pauliny czy Krzyśki, mówi się Bobasy ( nie pytajcie skąd ta ksywka 😉 ), wszyscy wiedzą, że jesteśmy całością. Tak naturalny jest nasz związek, że czasami zastanawiam się czy to nie przeznaczenie. Jesteśmy tacy zwykli…
Ale nie bylibyśmy w tym miejscu w którym jesteśmy gdybyśmy nie dbali i nie szanowali tego co mamy. Bo szacunek jest bardzo ważny w małżeństwie. Wierzę w to, że dostajemy od drugiej osoby coś tylko jeśli i my dajemy coś od siebie. W miłości nie ma miejsca na egoizm, egoiści nigdy nie będą szczęśliwi.
Gdybym miała dać radę parom, które żyją tylko we dwoje to powiedziałabym aby stawiali swojego małżonka na równi z sobą samym, żeby nie próbowali zmieniać drugiej osoby tylko nauczyli się go takim jaki jest, bo spędzicie z sobą wiele lat, trzeba się lubić i akceptować bo inaczej nic z tego nie będzie. Trzeba dawać z siebie więcej niż oczekiwać. I rozmawiać! Dużo rozmawiać i naprawiać na bieżąco to co po drodze się zepsuło. Ale najważniejsze to odnajdywać szczęście w małych codziennościach, bo albo żyjesz marzeniami albo swoim życiem, życiem które, jeśli wyszłaś za kogoś kogo kochasz, jest właśnie Twoim spełnionym marzeniem…doceń to 🙂 i szanuj Teściową 😉 Jaka by nie była, urodziła i wychowała Mężczyznę, którego pokochałaś 🙂
Myślę, że nie powinniśmy porównywać się do innych par ani im zazdrościć, bo to co widzimy to tylko maleńki fragment ich życia, nie wiemy jaką drogę przeszli, co się dzieje za zamkniętymi drzwiami…nie znamy też ich definicji szczęścia. Każde małżeństwo rządzi się swoimi prawami, sami ustalamy zasady, bo to jest nasze życie! Nikt go za nas nie przeżyje, tylko my wiemy co jest dla nas dobre 🙂
Gdybym miała napisać czego mi brakuje w naszym małżeństwie to napisałabym, że kilku romantycznych gestów na co dzień 😉 takich, które są zaraz na początku związku. Ale gdybym miała wybrać czy „zakochanie” czy :kochanie”…to wybrałabym kochanie. Tylko tu i teraz! Moja Koleżanka powiedziała mi kiedyś, że nie zostawi swojego Męża, bo nie ma siły wychować sobie nowego 🙂 😉 No coś w tym jest 😉
No! Rozpisałam się 🙂 Mamy nadzieję, że Was nie zanudziłam i nie zniechęciłam do życia we dwoje. Prawda jest taka, że nie ma idealnej recepty ani przepisu na życie tylko we dwoje, ani na takie wypełnione szczęściem dziecka. Jeśli nie będziemy samolubni i nieuczciwi to uda się osiągnąć wszystko 🙂
Ps. Dziękuję Socjopatka i Save the magic moments za zaproszenie i sporą porcję wzruszeń podczas pisania tego tekstu 🙂 Warto czasami ubrać w słowa swoje małżeństwo…taka miłosna terapia 🙂Miałyście fajny pomysł, takie banalne wydaje się dbanie o miłość, ale kiedy analizowałam nasz związek początkowo nie potrafiłam wskazać jak dbamy. Dopiero podczas pisania tego tekstu zrozumiałam jak ciężką „pracą” jest małżeństwo i że podobnie jak dziecka, nie można go spuścić z oka 😉 Zaniedbanie może mieć nieodwracalne skutki.
Wpisy, ktore do tej pory ukazały się w ramach kampanii #DBAMboKOCHAM:
1.02 ( klik) 2.o2 ( klik) 3.02 ( klik) 4.02 ( klik) 5.02 ( klik) 6.02 ( klik) 7.02 ( klik) 8.02 ( klik)
9.02 ( klik ) 10.02 ( klik) 11.02 ( klik) 12.02 ( klik) 13.02 ( klik) 14.02 ( klik) 15.02 ( klik) 16.02 ( klik)
17.02 ( klik) 18.02 ( klik) 19.02 ( klik) 20.02 ( klik) 21.02 ( klik) 22.02 ( klik) 23.02 ( klik)
Zostaw komentarz