Kraków- wizyta u Świętej Rity, patronki od spraw trudnych i beznadziejnych

Święta Rita to patronka od spraw trudnych i beznadziejnych. Bez względu na Waszą wiarę serdecznie polecam Wam zapoznać się z Jej życiorysem, bo historia życia Rity przyniesie Wam swoiste ukojenie i jeśli potrzebujecie, umocni Waszą wiarę. Tym wpisem nie mam na celu nikogo nawracać, ani rozliczać z Jego wiary czy argumentować swoją. Ba! Sama nie jestem wzorem do naśladowania! Chcę jedynie zapisać ślad po tej wspaniałej podróży i zostawić, tym którzy planują podobną wycieczkę, kilka rad i wskazówek. Najważniejsze informacje są na końcu wpisu, jeśli nie macie ochoty czytać całego postu to zjedźcie sobie na sam dół 🙂

Pomysł na kilkudniowy wypad do Krakowa rodził się długo w mojej głowie i w końcu 22 marca został zrealizowany. W dużo krótszej formie i bez udziału mojego Męża, bo musiał pracować, ale razem ze mną pojechała moja Siostrzenica. Ze względu na zobowiązania zawodowe mogłyśmy zostać w Krakowie tylko dwa dni, ale to wystarczyło ( jak na pierwszy raz 😉 ).

O 5:40 rano wyruszyłam ze swojego miasta do Wrocławia, gdzie o 8:36 miałyśmy pociąg Intercity do Krakowa. Spotkałyśmy się na dworcu gdzie wraz z kawą i z kilkoma przygodami ( dwie blondynki w podróży 🙂 ) dotarłyśmy do naszego pociągu. Podróż upłynęła nam na plotkach i podziwianiu widoków za oknem. Miałyśmy szczęście i w przedziale byłyśmy zupełnie same. Do Krakowa dotarłyśmy z małym opóźnieniem po godzinie 12. Bilet w jedną stronę to koszt około 50 zł za osobę ( trasa Wrocław- Kraków ).

Dworzec kolejowy znajduje się pod/przy/obok Galerii Krakowskiej, gdzie są chyba wszelkie możliwe sklepy. Czytelnie są rozpisane wskazówki jak wyjść odpowiednim wyjściem z galerii tak by dostać się np. na tramwaj. Jak tylko znalazłyśmy się na zewnątrz zadzwoniłam do właścicieli wynajętego apartamentu i piechotką ruszyłyśmy na ulice Bonerowską, gdzie czekał na nas już Pan z kluczami. Sama droga z galerii do mieszkanka była prosta i nie wymagała od nas korzystania z komunikacji miejskiej. Szłyśmy przez piękny park, a później uliczkami wokół pięknych starych krakowskich kamienic.  Droga zajęła nam około 15-17 minut.

Apartament znalazłam na Booking.com i kosztował 169 zł za noc. Ale niczym szczególnym się nie wyróżniał, może jedynie tym, że miał balkon. Ulica Bonerowska to głownie apartamenty do wynajęcia więc na pewno każdy znajdzie coś dla siebie. Zdecydowałam się na mieszkanie w tej okolicy ponieważ blisko stamtąd zarówno do Kościoła gdzie obywa się Msza do Świętej Rity jak i do Rynku. I tu muszę powiedzieć, że „miejscówka” jest idealna jako baza wypadowa do zwiedzania Starego Miasta. W moim odczuciu wieczorne spacery w tej okolicy to nie jest bezpieczny pomysł, ale takie jest Stare Miasto więc coś za coś 🙂

Miałyśmy bardzo dobrą pogodę. W piątek w dniu przyjazdu było troszkę pochmurno ale ciepło, za to w sobotę było bardzo ciepło i słonecznie. Po tym jak odebrałyśmy klucze i odświeżyłyśmy się po podróży wyruszyłyśmy „ w miasto”. Jesteśmy bardzo sprytne 😉 dlatego, najpierw wybrałyśmy się do Kościoła, żeby wiedzieć gdzie się znajduje i ile zajmie nam później droga z Kościoła do Rynku. Na Rynku zamierzałyśmy coś zjeść i przeczekać czas do Mszy, żeby wiedzieć ile mamy czasu. Droga zajęła nam około 20 minut do Kościoła i z Kościoła do Rynku. Szłyśmy powoli i bez pośpiechu.

Zarówno Kraków jak i Rynek Krakowski mają niesamowity urok! Czułam się troszkę jak w Paryżu 🙂 Piękne budynki, wystawy sklepowe, alejki i mnóstwo ludzi. Co chwilkę słychać stukot końskich kopyt i widać piękne krakowskie bryczki. Deszcz kwiatów na rynku i Kościół Mariacki w tle. Widok psują jedynie parasolki Rmf fm…szkoda. Ostatni raz w Krakowie byłam jako dziecko i później raz kiedy starałam się o wizę, dziś Sukiennice, kiedyś majestatyczne, wydawały mi się małe i niestety naznaczone cjińskim znakiem czasu. Śmiesznie to wygląda kiedy obok rękodzieła leży maskotka brokatowego różowego smoka, o którym nasza 5 latka powiedziała: „Ciociu Ci którzy produkują te smoki, to nie mają pojęcia jak wygląda smok” … 5 latka która wierz w jednorożce 🙂 Więc to chyba coś znaczy! Ta chińszczyzna bardzo kuje w oczy, ale mimo to uważam Krakowski Rynek za jeden z najklimatyczniejszych jakie widziałam.

Jeśli chodzi o jedzenie to niestety im bliżej Rynku tym drożej…a niekoniecznie idzie to w parze z jakością. Nie mogę polecić żadnej restauracji bo my zjadłyśmy parszywego kebaba…następnym razem sprawdzę, które miejsca są warte spróbowania. Ale mogę polecić śliczną i klimatyczną kawiarnię, gdzie kawa była za 10 zł i była pyszna. Były tam także piękne torty, ale nie miałyśmy możliwości spróbować, po kebabie miałyśmy dość 🙁

Z dziwnych rzeczy: każdy kto nas zaczepiał, czy to naganiacz czy inny sprzedawca mówił do nas po angielsku, a w szumie Krakowskiego Rynku, oprócz stukotu kopyt dało się wyłapać głównie język angielski…ogromne ilości turystów. Widziałyśmy także najbrzydszą wystawę sklepową świata z najbrzydszym asortymentem 🙂

Ale głównym celem naszej podróży była Msza do Świętej Rity!

Msza do Świętej Rity odbywa się 22 dnia każdego miesiąca o godzinie 12 i 18, a wcześniej o 11 i 17 jest czytanie próśb, w Parafii Świętej Katarzyny Aleksandryjskiej, na ulicy Augustyńskiej 7. Na obu mszach odbywa się również poświęcenie róż i dewocjonaliów. Największym świętem jest Msza 22 maja w rocznicę śmierci Świętej Rity. Wtedy koniecznie zabierzcie ze sobą własne krzesło.

W prezencie dla Świętej Rity składa się róże, którą możecie zostawić dla Świętej Rity lub zabrać do domu i np. dać komuś w czyjej intencji się modliliście lub komuś kogo kochacie.

W tym miejscu zostawię fragment artykułu, który w wielkim skrócie opowie Wam historię Świętej Rity i odpowie na pytanie dlaczego właśnie róże. Tu znajduje się cały artykuł ( https://swiecinapomoc.pl/2016/07/05/sw-rita/ ). Serdecznie Was zachęcam do przeczytania całości jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o Świętej Rity.

„… Symbolem, jaki towarzyszy św. Ricie, jest róża, która ma przypominać o tej otrzymanej podczas ostatniej zimy życia świętej. Kiedy była już u kresu życia, doświadczona wieloma cierpieniami, Jezus sprawił Jej niespodziankę, a właściwie uczynił dla niej cud. Zdarzyło się, że leżącą na łożu śmierci odwiedziła kuzynka. Kiedy już nacieszyły się sobą i kuzynka zbierała się do odejścia, zapytała Ritę, czy czegoś jeszcze potrzebuje. Wtedy chora poprosiła o różę ze swego dawnego ogrodu. Była zima, śnieg przykrył góry i leżącą w dolinie Roccaporenę. Kuzynka pomyślała, że Rita straciła kontakt ze światem. Obiecała, oczywiście, że przyniesie różę, bo umierającemu nie odmawia się. Była jednak pewna, że już się nie zobaczą. Wracając do domu żarliwie odmawiała modlitwy w intencji chorej, a przechodząc obok Jej dawnego domu odruchowo spojrzała w kierunku ogrodu. Oniemiała. Spod śniegu wyglądał pąk róży, drwiąc sobie z wiatru i chłodu. I tak Rita dostała od Jezusa różę, a jej płatkami obdarowuje nas do dziś. Stąd zwyczaj przynoszenia przez wiernych w uroczystość św. Rity (22 maja) róż, które się uroczyście poświęca. Przypisuje się im właściwości lecznicze… ”

My uczestniczyłyśmy w Mszy na godzinę 18 z czytaniem o 17. Z rynku udałyśmy się do Kościoła, zaraz pod Kościołem kupiłyśmy róże dla Rity, a dając datek na Hospicjum dostałyśmy obrazek Świętej Rity.

Ja nie jestem bardzo praktykującą katoliczką, a o polityce Kościoła i Księży mam niestety niezbyt pochlebne zdanie, ale ta msza to było dla mnie prawdziwe nabożeństwo! Wspaniałe, magiczne i podniosłe wydarzenie, coś czego nigdy i w żadnym Kościele nie przeżyłam. Kiedy wracałyśmy do mieszkania byłyśmy jak nowonarodzone i czułyśmy (obie) ogromne poczucie ulgi i spokoju.

Parafia świętej Katarzyny jest przepiękna! Mimo tajemniczych zakamarków i ogromnych figur poczułam się tam bezpiecznie i spokojnie. Cały czas czułam zapach róż, który nie był duszący tylko przyjemny i ciepły. Msza trwała około godziny i było ogromnie dużo ludzi! A mimo to nie czułam wokół siebie tłumów, nie było mi duszno, czułam się cudownie.

Jadąc do Krakowa wiedziałam, że chcę się w pełni oddać tej Mszy i skupić się tylko na modlitwie. Raz jedyny poczułam oburzenie i chciało mi się śmiać kiedy Ksiądz czytając ważne prośby: o dar uzdrowienia, dar macierzyństwa czy wyciągnięcie ze szponów nałogu przeczytał prośbę kogoś kto prosił o…miejsce postojowe! No ale…nie oceniam, może to było ważniejsze niż się wydaje.

Modliłam się i byłam wyjątkowo spokojna. Cała msza miała w sobie coś czego nie byłam w stanie zobaczyć i nazwać. Po mszy niestety nie dotarłyśmy pod figurę Świętej Rity…bo nie wiedziałyśmy. Ale to nic, bo na pewno tam wrócimy.

 Nie robiłam zdjęć wewnątrz, bo nie wypadało, ale znalazłam jedno ( oddające w pełni klimat mszy ) zdjęcie w Internecie ( pochodzi z tej strony ( klik ) ):

I tu nie chciałabym nikogo namawiać, przekonywać czy zmuszać, nie chcę tu zostawiać świadectwa wiary…chcę jedynie powiedzieć, że jeśli w Twoim życiu jest coś co już nie ma szans na poprawę to zwróć się do Świętej Rity. Mnie wiele lat temu kiedy walczyłam o dziecko polecano Świętą Ritę, ale wtedy nie była gotowa. Teraz byłam. Co mi przyniesie życie…nie wiem. Ale wiem jak teraz, po tej pięknej Mszy podchodzę do pewnych spraw. A wierzcie mi, po powrocie nie doświadczyłam cudów, mało tego kolejne kopniaki już na mnie czekały, ale staram się być spokojna i pełna nadziei. Może właśnie rozpoczął się plan…

To co bardzo mnie poruszyło to prośby ludzi, trzy powtarzały się najczęściej: wyzwolenie z nałogu, dar macierzyństwa i prośba o uzdrowienie. I o ile miałam świadomość niepłodności par czy śmiertelnych chorób to nie miałam pojęcia, że tyle osób i ich rodzin jest w szponach nałogu…to mnie ogromnie zszokowało!

Po Mszy wróciłyśmy do mieszkania, wstępując po drodze do sklepu o nazwie Kocyk gdzie była wspaniała obsługa! Cudowni, uprzejmi i pomocni ludzie…a nie często się takich spotyka!

Wyspane opuściłyśmy wynajmowane mieszkanie około godziny 10 i udałyśmy się do Galerii Krakowskiej. Po drodze znalazłyśmy pączkarnię pod przejściem, gdzie zjadłyśmy najlepszego w życiu cieplutkiego pączka z różą 🙂 Resztę czasu spędziłyśmy chodząc po sklepach, następnie obiad i kawa. Galeria Krakowska jest ogromna, a dodatkowo trafiłyśmy na wystawę Jaguara więc było co robić 😉 Zjadłyśmy pyszny makaron w restauracji KATE, bardzo polecamy.

Pociąg powrotny do Wrocławia miałyśmy o 14:19. W domu byłam około 21. W drodze powrotnej miałyśmy niestety towarzystwo dwóch starszych Pań, które chciały „ukraść: nasze miejsca pod oknem… ich wielkich walizek, intensywnie „pachnących” kanapek z szynką, jabłek, narzekań i ostrzeżeń, że chyba zdejmą buty…albo, że będą wymiotowały! 🙂 Tak przy okazji, wiecie że starsze Panie zaczynają dzień od Pudelka? Są na bieżąco z romansami i rozstaniami gwiazd 🙂

Podsumowując wróciłam padnięta jak pies Pluto, ale było warto! I polecam każdemu! Możecie jechać z mężem, siostrą, przyjaciółką… Niewiele zwiedziłyśmy, ale chociaż otarłyśmy się o magiczny Kraków 🙂

 

NAJWAŻNIEJSZE MOIM ZDANIEM INFORMACJE:

  1. Wszelkie bilety warto zakupić wcześniej, link do Intercity: ( klik ).
  2. Pokój również warto rezerwować z wyprzedzeniem i koniecznie sprawdźcie jego lokalizację, link do Booking: ( klik ).
  3. Jeśli to możliwe to poruszajcie się piechotą, by jeszcze bardziej chłonąć Kraków.
  4. Strona internetowa Parafii Świętej Katarzyny: ( klik ).
  5. Róże kupicie pod Kościołem, nie przepłacicie.
  6. Jeśli macie coś do poświęcenia to weźcie ze sobą, warto mieć obrazek Świętej Rity czy medalik.
  7. Na mszę przyjdźcie wcześniej, najlepiej na czytanie próśb bo wtedy macie szanse na miejsce siedzące. A! Wiele osób kwiatami zajmuje sobie miejsce…warto o tym wiedzieć.
  8. W maju musicie zająć miejsce dużo wcześniej lub zabrać ze sobą krzesełko.

Jeśli macie jeszcze jakieś pytania, to zachęcam do ich zadawania w komentarzach 🙂 chętnie odpowiem!

 

! U W A G A ! DLA PIERWSZYCH 10 OSÓB !

Po kliknięciu w ten link ( k l i k ) dostaniecie 50 zł za zarezerwowaną i  zrealizowaną przez niego podróż 🙂 Minimalna kwota jaką musicie wydać to 350 zł!

Na stronie pojawi się okienko z moim imieniem ( Paulina ) i prośbą o założenie konta 🙂

TYLKO DLA NOWYCH UŻYTKOWNIKÓW i TYLKO ZA PIERWSZĄ PODRÓŻ!

Powodzenia 🙂

 

Ps. Dziękuję Karola za cudowny wspólny czas i za to, że mogłyśmy razem tam być :*